czwartek, 19 grudnia 2013

"Odzyskane życie" Colombe Schneck

Colombe Schneck jest dziennikarką i pisarką, matką i kobietą spełnioną. Może leżeć opalać się w swoich złotych sandałkach i przeglądać czasopisma, zamiast tego czyta książkę i żydach i podąża śladami przeszłości. Tytuł, oraz okładka obiecują opowieść i zagładzie, miłości i woli życia. Istotnie to główne wątki tej powieści, ale są jakieś takie stłumione, mało emocjonalne i zbyt suche. Spodziewałam się czegoś ciekawszego i bardziej naładowanego emocjami... Jednakże zauważyłam, że opowieść jest rzetelna i dokładna. Kobieta starała się opisać losy rodziny zgodnie z prawdą, dokładnie i bez oceny, bez wzbudzania litości i współczucia, pewnie stąd wynika odczuwalna przeze mnie oschłość, może to mają być rzetelnie spisane losy, a nie emocjonalna papka. Ważnym elementem jest fakt, iż w rodzinie kobiety unikało się tematu getta, obozów zagłady i śmierci żydów. Prośba o nadanie imienia Salomea córce Colombe wszystko zmienia. Kobieta chce wiedzieć kim była i jak zginęła mała dziewczynka z fotografii. Odwiedza historyczne miejsca i przepytuje członków rodziny, z których większość niechętnie mówi o historii. Najtrudniejszym poruszonym tu tematem jest śmierć dzieci i trudne wybory ich matek... Mimo wszystko ja bym tak nie mogła...

"Życie składa się z tak wielu drobiazgów. To one nadają mu sens. Myśli, gesty, słowa, pocztówka z wakacji, zagubiona zabawka, rodzinne spotkania, uśmiech mamy. Tak rodzi się tożsamość człowieka. Solidny fundament? Wystarczy jeden rozkaz i mężczyzna w czarnym płaszczu, który niedbałym skinieniem ręki decyduje o życiu i śmierci. I tak odchodzą pokolenia: niemowlęta, starsze dzieci, matki, babcie. Idą na śmierć. Zostają tylko zdolni do niewolniczej pracy. Cierpienie zapisane w genach staje się dziedzictwem następnych pokoleń."


Książka jest upamiętnieniem życia Salomei, swoistym dla niej i jej rodziny hołdem, znakiem w osi czasu, by nie zapomnieć... Dlatego polecam.

Odzyskane życie [Colombe Schneck]  << KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
3/6

środa, 18 grudnia 2013

"Pascal kontra Okrasa"


"Pascal kontra Okrasa " to książka kucharska, którą można otrzymać w Lidlu po dokonaniu zakupów za łączną kwotę 300 złotych. Za każde 50 otrzymywało się naklejkę, a po zebraniu sześciu książkę. Zważając na fakt, że Lidl jest jednym z większych i lepszych sklepów w pobliżu mojego miejsca zamieszkania wspólnie z mamą bardzo szybko uzbierałyśmy nalepki. 
























Książka jest podzielona na dwie połówki, z jednej strony na okładce Okrasa, z drugiej Pascal, ale przepisy są wymieszane, czego się zupełnie nie spodziewałam. Byłam pewna, że otwieram część z Okrasą i mam do połowy przepisy jego autorstwa, obracam i adekwatnie mam przepisy drugiego kucharza. Nie wiem kto i po co zrobił to w taki dziwny sposób. Za to odpowiada mi podział tematyczny (mięsa, drób, ryby ).


Przepisy są przeróżne. Łatwe i proste, trudne i wydumane. Z jednych skorzystam, innych nigdy nie zamierzam wykonać, wszystkie są na stronie lidlowskiej. 


Książka jest pięknie wydana. Twarda oprawa, grube strony, odpowiednia wielkość liter i czcionka. Dużym atutem są piękne fotografie. Potrawy są tutaj głównym bohaterem, wyróżniającym się na jednolitym, nie powodującym oczopląsu tle: marmurowy blat, drewniana deska, grafitowa płyta. 


Promocja trwa do 24, lub wyczerpania zapasów. 
Osobiście książkę polecam, ze względu na ładne wydanie,
a skoro można ją mieć za darmo to już w ogóle szał. 
Pewnie powiecie - za darmo, gdy wyda się trzy stówki.
I tak bym wydała, więc mi to pasuje :-) 


A do podgryzania coś cudownego, karmelizowane pestki dyni,
jest też taki słonecznik.
Do kupienia w Lidlu *

*to nie jest tekst sponsorowany, Lidl mi za niego nic nie odpala ;) po prostu chciałam Wam powiedzieć, że teraz można kupić tam takie pyszne rzecz. 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

"Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko. Małgorzata Braunek w rozmowie o życiu z Arturem Cieślarem." Artur Cieślar, Małgorzata Braunek

Izabela z "Lalki" i Oleńka z "Potopu" to role z których znałam Braunek. Buddystka, wegetarianka, niedawno grała w serialu, którego nie oglądałam. Tyle wiedziałam. Aktorka kojarzyła mi się z prostotą, spokojem i skromnością. No i buddystka. Pewnie tylko medytuje cały dzień. Zapewne jest spokojna, uduchowiona, skromna i była taka zawsze. Ale się myliłam!

Na książkę miałam ochotę odkąd ją zobaczyłam. Lubię kobiece biografie, a tytuł mnie zaintrygował. Pewnie z kupnem czekałabym na promocje, ale tak się szczęśliwie złożyło, że książkę dostałam w prezencie, od Małgosi na opisywanym już spotkaniu Śląskich Blogerów Książkowych w księgarni Victoria. Nim przeczytałam, przejrzałam fotografie. Piękne i przemawiające. Cudownie wydana opowieść o życiu przecudownej kobiety.

Obszerny wywiad zaczyna się od dzieciństwa małej Gosi. Już od początku jest osobą silną, niezależną i upartą. Skąd ja znam te bunty młodości... Przeciw szkole, przeciw rodzicom i nie zawsze do końca zgodnie z sobą... Ale każdy z nas jest jaki jest, rodzi się z określoną osobowością, którą wychowanie jest w stanie, tylko delikatnie pobudzić, lub zahamować, ale i tak jesteśmy, kim jesteśmy...


Przeprowadzki, ucieczki, rozwód, aktorstwo, film, podróże. A potem drugi mąż i dziecko. Stabilizacja, spokój, rodzina? Nie do końca. Pani Małgosia nie potrafi znaleźć się w roli matki, o czym szczerze opowiada. Ja też znam te rozterki, podobnie stałam przy łóżeczku zamiast spać, w obawie czy dziecko oddycha, tak samo panikowałam, też bardzo się bałam. Co za ulga. Nie jestem nienormalna. Skoro taka mądra, światowa kobieta miała problemy na początku drogi rodzicielstwa, to co dopiero taka zwykła Ola. Czytam, rozumiem i czuję ulgę. Jednak my kobiety jesteśmy podobne.


Dużo to u związkach, miłości i jej braku. O walce, poddaniu się, o nowym.... Czytałam akurat w kluczowym momencie mojego życia, w sytuacji gdy podejmuję decyzję, gdy płaczę nocami z bezsilności, bo nie wiem co zrobić. Kila wydarzeń wpłynęło na moje decyzje, książka też. Trzeba wiedzieć, kiedy się poddać, a kiedy walczyć...



Ale wróćmy do Braunek, która po latach poszukiwań odna jduje swoją drogę. Oddala się od aktorstwa, podróżuje, poznaje Andrzeja, z którym jest po dzień dzisiejszy. Jej matka zawsze chciała odwiedzić Indie i córka spełnia jej życzenie. Jest zafascynowana i chce więcej. Książka stanowi obszerna relację z podróży i drogi duchowej. Poza podróżami po Wschodzie Małgorzata Braunek poznaje wiele osobistości związanych z buddyzmem: mentorów, nauczycieli, ludzi mądrych i światłych. Uczy się od nich, uczy się od siebie, bo w tej chwili być tym, kim jest. Kobietą mądrą i sympatyczną, kochaną, czerpiącą z życia ile trzeba, ale też oddającą dobro i miłość. Poza nią poznajemy też jej dzieci, wnuki i męża, z którym jest już od 37 lat. A dlaczego? Jak jest tajemnica tego magicznego związku?

"Pogłębianie go. Ktoś ładnie powiedział, że na początku związek to fascynacja pięknem ciała, potem dopiero ducha. Od miłości ciała, do miłości ducha." 

wtorek, 19 listopada 2013

"Carrie" Stephen King

Carrie nie należy do klasowych gwiazd. Zawsze cicha, nieśmiała, gdzieś w kącie. Nosi niemodne ubrania, ma kilka kilogramów za dużo, a jej twarz jest pełna pryszczy. Dziewczyna mieszka z matką - fanatyczką religijną, która nakazuje jej się ciągle modlić, bije ją i poniża. Carrie to typowa ofiara losu, ale o niezwykłej mocy. Już jako mała dziewczynka pokazała na co ją stać i zrobi to znów, tym razem z jeszcze większą mocą...
Tymczasem poznajemy ją w szkolnej szatni, gdy bierze prysznic po lekcji wychowania fizycznego. Z jej ud spływa krew, co jest naturalną konsekwencją dojrzewania, jednak Carrie tego nie wie. Pierwsza menstruacja to dla niej ogromny szok, a reakcja koleżanek potęguje nieprzyjemne wrażenia. Dziewczyny śmieją się z niej, rzucają w nią tamponami i świetnie się bawią. W końcu lituje się nad nią nauczycielka, pomaga jej wykonać naturalne dla tych dni czynności, ubrać się i zwalnia do domu, gdzie czeka ją jeszcze większy koszmar. Wściekła matka jest zdenerwowana przemianą jej córki w kobietę. Ale potem Carrie idzie na... bal maturalny. W uszytej własnoręcznie sukience, pierwszy raz wygląda jak człowiek, w końcu ktoś z nią rozmawia, tańczy, w końcu czuje się jak normalna dziewczyna, do czasu gdy...
Przeczytajcie pierwszą powieść Kinga i pomyślcie ile takich ludzi znacie. Ja znałam kilka Carrie.  Nie stałam z boku i nie śmiałam się, ale czy zrobiłam wszystko co mogłam?

4/6
Carrie [Stephen King]  << KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

niedziela, 10 listopada 2013

"Zespoły napięć" Janusz Leon Wiśniewski

Uwielbiam ten styl. Z jednej strony surowy i męski, z drugiej łagodny i kobiecy. 
"Zespoły napięć" to zbiór przepięknych, poruszających, kipiących emocjami opowiadań.
 Nie sposób scharakteryzować ich w kilku słowach, musiałabym zdradzić zbyt wiele, 
a nie będę odbierać tej przyjemności, tym którzy chcą łyknąć te opowiadania. 
Bo czyta się je w dwie, trzy godziny. 
Może nie każdy, tak jak będzie płakał, ale zapewniam, 
że wszyscy będą zamyśleni i nakarmieni. 
To nie jest książka o niczym, 
to jest opowieść o życiu i jego cyklach. 


Okładka jest fatalna, ale zapewniam, że treść genialna. 
5/6 

"Niemiecki taniec" Maria Nurowska

Niezwykła historia rodzinna, zerwane więzy, miłość, zazdrość, nienawiść i wojna. A wszystko zaczęło się od tańca na weselu Elizy, która teraz spędza jesień życia w luksusowym domu opieki. Spokojne życie zostaje zachwiane przez list napisany przez jej szwagierkę. Marianna jest umierającą zakonnicą, i wzywa Elizę do Afryki. Kobieta nie zgadza się na daleką i wyczerpującą podróż, ale wysyła w zamian swojego asystenta. Bo Eliza wie, że Marianna chce jej powiedzieć coś ważnego. Ta podróż okaże się znamienna dla Elizy, Marianny i młodego asystenta.

Bardzo podobała mi się wielowątkowość powieści. Książka ma wyraźne tło historyczne dotyczące drugiej wojny światowej, ale przedstawia też współczesną sytuację afrykańskich kobiet i osób pełniących tam misję. Wielu z nich choruje na Aids. Przeczytamy też kontrowersyjne uwagi dotyczące Matki Teresy i Jana Pawła II wypowiedziane przez jedną z bohaterek.

Całość napisana jest prostym językiem, postaci ciekawe, wyraźne, lecz ocenić ich czyny musimy sami. Autorka nie naprowadza, nie narzuca, ale składnia do przemyśleń. Tutaj cholernie mocno można przekonać się, że życie jest skomplikowane i ma wiele odcieni szarości.

4/6

poniedziałek, 4 listopada 2013

"Miłośnica" Maria Nurowska

Krystyna Skarbek, znana jako Christine Granville była podczas wojny tajną agentką brytyjskiego wywiadu. Była kobietą odważną, wytrzymałą, cwaną, kochliwą i pociągającą. Mówi się, że Churchil nazwał ją swoim ulubionym szpiegiem, a my nazywamy ją polską Mata Hari.

http://esensja.stopklatka.pl/magazyn/2007/10/iso/07_086.html

Maria Nurowska w fabularyzowanej powieści "Miłośnica" przedstawia portret tej niezwykłej kobiety, a raczej czyni to Ewa  - narratorka powieści, dziennikarka zbierająca materiały o Christine Granville. Pomimo tego, iż zleceniodawca rezygnuje, Ewa zafascynowana Krystyną nie poprzestaje w poszukiwaniach i rozmowach. Jej celem jest poznanie prawdziwej Krystyny. Poszukiwania doprowadzają do fascynacji, poznajemy też troszkę samą Ewę, kobietę po przejściach, która ma z Krystyną coś wspólnego. Obie są pełne pasji i determinacji.



Na początku denerwowała mnie taka forma książki. Wolę standardowe biografie, zaczynające się od czasów dzieciństwa i prowadzące po kres życia. W "Miłośnicy" nie ma chronologii, raz czytamy pamiętnik Krysi, innym razem przysłuchujemy się rozmowom z mężczyznami Christine, których było wielu... Ewa nie potępia swojej bohaterki, relacjonuje fakty:

"Dla mnie ona była przede wszystkim wielką miłośnicą.... wiedziała, po co Pan Bóg stworzył kobietę i mężczyznę..."

"Krystyna nie była bowiem wampem, który świadomie niszczy mężczyzn; ona ich uwodziła, przywabiała w jakiś sobie tylko wiadomy sposób......Oni łapali się w tę erotyczną pajęczynę. Uśmiech, spojrzenie z ukosa..."


Książka nie jest łatwa, chwilami "zacina" się, czasem wskakuje w tryby i znów zaciekawia, by po chwili troszkę znudzić. Ale cały jej wydźwięk jest pozytywny, ciekawy i fascynujący. Jestem pod wrażaniem Krystyny Skarbek i cieszę się, że poznałam jej historię. Fikcyjna narratorka także zrobiła na mnie dobre wrażenie. Znów pojawia się ta nuta dumy: jestem kobietą, jestem Polką, jestem odważna i silna.

A książkę warto przeczytać, żeby pamiętać o prawdziwej bohaterce.

"Christine miała więcej wstążek z odznaczeniami niż generał. 
Cechowała ją jakaś niezwykła magia, która odróżniała ją od innych osób [...]. 
Jest bardzo ważne, by zachować jej pamięć [...], była żywym ucieleśnieniem odwagi"


4/6


Miłośnica [Maria Nurowska]  << KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

czwartek, 31 października 2013

"Rosyjski Kochanek" Maria Nurowska

Nie znoszę typowych romansów, tych różowych słodkich książeczek pełnych banałów i ckliwych miłosnych wyznań, gdzie zawsze na końcu żyją długo i szczęśliwie. Ale lubię dobrze napisane książki o uczuciach i taką chciałabym tutaj przedstawić. Tytułowy kochanek to trzydziestoletni inteligenty, porywczy, władczy, przystojny i fascynujący człowiek. Fascynacja nim dopada pięćdziesięcioletnią Julię, kobietę mądrą, wykształconą i ładną, która nie wierzy w siebie i nie może pogodzić się z faktem upływającego czasu. Poznajemy ją, gdy zdziwiona przygląda się swemu odbiciu - niemodnie ubranej kobiecie, w nie pasującym jej koku i z widocznymi zmarszczkami. A potem wraz z nią zaprzyjaźniamy się z parą młodych sąsiadów zza ściany, których jęki Julia słyszy nocą. Wtedy jeszcze nie wie, że wkrótce ona też zazna upojnych nocy w ramionach Aleksandra. Jakkolwiek płytko i banalnie to brzmi uwierzcie, że książka jest cudowna. Czyta się ją szybko, wciąga i zachęca, a atmosfera Paryża kipi z jej stron. A potem, gdy brniesz do końca, chcesz płakać i wkurzać się, że tak stać się musiało, to... też płaczesz. Warto przeczytać bez względu na płeć. Polecam! 5,5/6



„Nigdy się nas nie pyta, czego my naprawdę chcemy. 
Nam się daje. 
I nam się odbiera. 
Ot co, to cały sekret tego pieprzonego życia.” 

Rosyjski kochanek [Maria Nurowska]  << KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

poniedziałek, 28 października 2013

"Kąpiąc lwa" Jonathan Carroll

„Większość mężczyzn uważa się za dobrych kierowców. Większość kobiet uważa się za dobre w łóżku. I oni, i one się mylą.

Zaczyna się bardzo życiowo. Ona i ona, małżeństwo bez przyszłości, które właśnie się rozpada. Kłótnia, rzut kubkiem z kawą, odreagowanie na zakupach. Czytam i zastanawiam się gdzie magia, gdzie psy, gdzie sny? I oto wszystko spływa za jednym zamachem. Okazuje się, że para małżeńska i ich znajomi mieli ten sam sen. Dziwny, z gadającym krzesłem i słoniem z mapą na boku. Ale to jeszcze nie wszystko! Mechanicy z kosmosu, Chaos, dziecko, które miało się narodzić, a nie narodziło, podróż w czasie, pętla w pętli, chmura, psy i zawrót głowy. Takie rzeczy mógł napisać tylko Jonathan Carroll. A do tego świetny, prosty styl, odrobina humoru i nieoczekiwane zdarzenia.

"Kraina snu jest jak plac zabaw, na którym zerwana z więzów rzeczywistości wyobraźnia wyżywa się na karuzelach, huśtawkach i zjeżdżalniach."

Jeśli nie zrozumiesz, nie przejmuj się. Przeczytasz jeszcze raz. Bo czasem mam wrażenie, że o to Carrollowi chodzi ;-) On gra z czytelnikiem i mam wrażenie, że siedzi sobie w Wiedniu z tym swoim uroczym uśmieszkiem i bardzo się z tego cieszy. Jak zawsze moją książkę ozdabiają podkreślone ołówkiem cenne fragmenty. Oto jeden z nich, jakże życiowy i mądry, pomimo całej zakręconej historii:

„Poświęcamy zbyt mało uwagi światu. Wiemy o tym, a jednak nie chce nam się. Dopiero gdy coś się skończy albo ktoś umrze, gdy coś zgubimy albo jest już za późno - uświadamiamy sobie nagle, że prześlizgnęliśmy się przez życie i ludzi, tracąc z pola widzenia szczegóły...”

5/6
Kąpiąc lwa [Jonathan Carroll]  << KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

środa, 23 października 2013

Mam bzika!


Śląscy Blogerzy Książkowi i ich bziki




Nie kolekcjonuję serii, ale kolekcjonuję autorów. Uwielbiam Jonathana Carrolla i kolekcjonuję jego książki. Brakuje kilku sztuk do pełnej kolekcji, w tym mojej ukochanej "Krainy Chichów", ale właśnie się kupuje. "Kąpiąc Lwa" podczas wykonywania zdjęć było w torebce :)





Kolejni wielbieni przez mnie mężczyźni to Janusz L. Wiśniewski, Erich M. Remarque, Hubert Kilmko-Dobrzaniecki i Aleksander Sowa. Posiadam pa parę sztuk ich książek i mam zamiar skompletować więcej.

Generalnie nie interesuje mnie malarstwo czy rzeźba, zawsze byłam plastycznym beztalenciem, ale jest jeden mistrz na którego punkcie mam bzika. Salvador Dali sam miał bzika, co wywnioskowałam na podstawie jego autobiografii, ale jego obrazy zachwycają mnie od lat.



Oczywiście wielbię kobiety. Do moich ulubionych autorek należą Dorota Terakowska i Maria Nurowska, Terakowskiej posiadam "Poczwarkę" i "Córkę Czarownic", ale będę mieć wszystkie, podobnie jak Nurowskiej, której moja obecna kolekcja wygląda tak:


Pozostając przy paniach, uwielbiam kobiece biografie! Są ciekawe, barwne, wzruszające, przerażające, piękne. Nie mogę żyć bez pamiętników wielkich, pięknych, odważnych, mądrych kobiet. Zadziwiające, że czasem posiadają te wszelkie cechy na raz. Sporo okazów jest pożyczonych, ale generalnie wszelkich biografii, wspomnień i pamiętników mam dwa razy więcej i ta kolekcja na pewno będzie rosła. Tak się złożyło, że stoją obok zdjęcia dwóch innych boskich kobiet i są dla nas niejaką inspiracją, no może na razie dla mnie ;)  Nigdy nie będę mądra jak Skłodowska, dowcipna jak Czubaszek, piękna jak MM, ale napawa mnie duma z faktu, iż jestem kobietą!



Kręcą mnie podręczniki i książki związane z tematyką medyczną i okołozdrowotną. Uwielbiam oglądać ilustracje atlasów anatomicznych, co też czyni moja córka. Gdy jest chora to pokazuję gdzie w jej organizmie tkwi stan zapalny, jak działają leki i przy okazji uczę umiejscowienia poszczególnych narządów, oczywiście stosownie do wieku. Posiadam kilka książek dotyczących przeszczepiania narządów, bo książki te były mi potrzebne do pisania pracy, ale nie zamierzam się z nimi rozstawać. Za to chętnie prześlę pdf-y i skany, gdyby ktoś potrzebował informacji na ten temat!



Odkąd posiadam czytnik, wzrosła także moja kolekcja e-książek. Obecnie mam bzika na punkcie oprawy na czytnik, chcę fioletową. Marzy mi się też inny czytnik, ale darowanemu koniowi się w coś tam nie zagląda, więc ciesze się, że w ogóle takowe cudo posiadam, z w nim setkę książek do przeczytania.



Bardzo podobają mi się ładnie wydane książki. Twarde oprawy, złocone litery i piękne ozdobniki cieszą oko.



Gdybym wygrała miliony to zbuduję śliczny domek, a w nim wielki pokój, z wielką ilością półek i książek. A każda książka będzie oprawiona w skóropodobną, ciemnofioletową okładkę, opisana jakąś wymyślną czcionką w złotym kolorze. Aż mnie ciarki obeszły na samą myśl. To co, mam świra?


niedziela, 20 października 2013

"Doktor Sen" Stephen King

Dana poznałam w "Lśnieniu" i było mi go potwornie żal. Pomyślałam, że po takich przeżyciach nigdy nie będzie normalny. Jego jasność trwa, ale mężczyzna tłumi ją za pomocą alkoholu i przygodnego seksu. Podczas jednego z nocnych wypadów budzi się w nie najlepszym stanie fizycznym w objęciach nieznanej kobiety. Po powrocie z toalety zastaje w pokoju małego chłopczyka sięgającego po kokainę. Dan w porę odstawia narkotyki na miejsce niedostępne dla dziecka, zwija jego matce plik banknotów i zostawia ją z malcem. Poczucie winy związane z tym postępowaniem będzie towarzyszyło Danowi do końca powieści i okaże się istotne dla dalszych wydarzeń.

Zostawmy na chwilę Dana i poznajmy dziewczynkę w czepku urodzoną. Dosłownie - gdyż główkę Abry po urodzeniu okala błona, i w przenośni - bo to, co przeżyje, przeżyje cudem... Dziewczynkę cechują nadzwyczajne zdolności, jej jasność jest jeszcze silniejsza od blasku Dana.

Tymczasem Dan osiada w małym miasteczku Frazier, gdzie rozprawia się z nałogiem i pracuje w miejscowym hospicjum. Wkrótce staje się znany jako Doktor Sen, gdyż potrafi pomóc umierającym ludziom. Trzyma chorego za rękę, pozwala zasnąć i obudzić się w innym świecie.



Specjalistką od usypiania jest też Angi, dziewczyna z tatuażem, nowa członkini Prawdziwego Węzła, stanowiącego grupę ludzi nocujących na kempingach szukających pożywienia. Ale ich pokarmu nie można kupić w sklepie, a zdobywanie pary zawsze wiąże się z morderstwem.

Abra zaprzyjaźnia się z Danem drogą telepatyczną, by po latach poznać go osobiście i wraz z nim walczyć ze złem. Bo właśnie o tym jest ta, chwilami pełna grozy opowieść - klasyczna, stara jak świat, banalna walka dobra ze złem. Opowieść pełna napięcia, magii, oczekiwania i strachu. Chwilami pełna smutku i melancholii, czasem dosadna i życiowa, a często straszna i pełna fantazji.

Doktor Sen [Stephen King]  << KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Powieść jest kontynuacją "Lśnienia". Jeśli czytelnik przeczyta książkę "Doktor Sen" bez wcześniejszego przeczytania pierwszej części nie zawiedzie się, zrozumie, dotrze do sedna, ale wiele straci. W pierwszej części, dość luźno powiązanej z drugą poznamy szczegółowe relacje Dana z ojcem, będziemy z nim przeżywać strach, ból i upokorzenie jakiego doznał w "Panoramie" i osobiście uważam, że bez tego ani rusz. Polecam przeczytać najpierw "Lśnienie"! Kontynuacja nie przyniesie zawodu. Nie jest już taka mocna, ale jest bardzo pomysłowa. Polecam.

5/6

piątek, 18 października 2013

"Matka i córka" Maria Nurowska, Tatiana Raczyńska

Matka i córka w opowieści o swoim życiu, poglądach, relacjach. Książka ma formę wywiadu, w którym na zmianę odpowiadają na pytania Maria Nurowska i jej córka Tatiana Raczyńska. Poznajemy ich dzieciństwo, rodzinę, obawy i lęki, a także radości.

Ja po przeczytaniu byłam pełna emocji. Chwilami płakałam nad małą Marysią wychowywaną przez matę alkoholiczkę, chociaż to nie jest żadna tkliwa historia, a raczej mądra książka o życiu.

Wiele razy można znaleźć tutaj nawiązania do twórczości pani Nurowskiej, więc jest to świetna książka dla jej fanek i fanów.

Ani chwili nie zastanawiałam się, czy chodziło tutaj o swego rodzaju spowiedź, o dopełnienie twórczości Nurowskiej, o Raczyńską, o pieniądze, o sławę. Nie istotne.  Dla mnie rewelacyjna i konieczna pozycja dla matek i córek. Polecam!






wtorek, 15 października 2013

"Martwa laleczka" Edward Mogilski

Dlaczego laleczka była martwa? Wokół tego pytania toczy się akcja tej powieści, a odpowiedź na nie za wszelka cenę próbuje poznać poznać Adam Zalewski. Ów uroczy mężczyzna jest detektywem. Nie za dobrym. Działa chaotycznie, bawi się w policjantów, lub złodziei zależnie od sytuacji, a gdy śledztwo tego wymaga, to nawet skorzysta z usług prostytutki, którą ma przesłuchać. Adam jest typem faceta, w którym można szybko się zakochać i równie szybko go znienawidzić. Męski, zabawny i uroczy, ale po głębszym poznaniu można przekonać się, że to zdezorganizowany, nieodpowiedzialny bałaganiarz, który nadużywa leków i alkoholu.
Cała sprawa zaczyna się od błahostki. Słodka ślicznotka chce dowodów na zdradę męża. Wynajmuje w tym celu detektywa. Adam śledzi męża kobiety i przyłapuje go na schadzce z... mężczyzną. Gdy w obskurnym motelu próbuje przysłuchać się ich miłosnym igraszkom dostaje niezły wycisk od nieznanego oprycha. To znak, że ma trzymać się z daleka od tej sprawy, ale Adama takie błahostki nie przerażają. Bardziej martwi go fakt, że Alicja Morawska-Kopeć nie wpłaciła na jego konto zaliczki. Umawiają się, ale kobieta nie przekazuje mu pieniędzy i nie rozmawia z nim, gdyż jest martwa. Adam powinien wezwać policję, ale tego nie robi. Postanawia sam odnaleźć mordercę. Poznaje rodzinę Alicji, jej męża, rodziców, teścia i byłego chłopaka. Co jeden, to lepszy okaz, co krok to więcej brudów wypływa na wierzch. Do tego wszystkiego dochodzi natrętny dziennikarz, który szuka sensacji. Adam brnie w sprawę coraz głębiej, aż w końcu zanurza się w nią po uszy narażając życie swojej partnerki i jej córki. A my grzęźniemy razem z nim w gęsty, duszący syf. To wszystko dzieje się w przeważającej części w Częstochowie, świętym mieście, które mamy okazje poznać z zupełnie innej strony. Chwilami będziemy także w Katowicach, Bielsku i moim ukochanym Żywcu. Chwała autorowi za umiejscowienie akcji w Polsce. Stanowczo wolę Alicję z Częstochowy, niż Alice z Sydney. Brawo za minimalistyczny, ostry, dosadny, język, przez którego chłód przebijają gotujące się emocje. Nie znajdziemy tutaj pięknych opisów przyrody czy jasnogórskiej świątyni. Nie przeczytamy też żadnych rozczulających bzdur. Jest prosto, konkretnie, po męsku. To lubię! Bardzo udany debiut, jak dla mnie na pięć.

Serdecznie dziękuję serwisowi Koobe za bezpłatny egzemplarz.

Książka jest dostępna tylko w wersji elektronicznej, do kupienie tutaj:
http://www.koobe.pl/1462033,ebook,martwa-laleczka.htm?utm_source=ads4&utm_medium=porownywarki&utm_campaign=porownywarki&abpid=11&abpcid=15

poniedziałek, 14 października 2013

"Reżyser śmierci" Richard Montanari

Pewien osobnik morduje, nagrywa to wszystko i wmontowuje fragment na kasetę w filmem. Zaczyna się od zabójstwa pod prysznicem, odwzorowanym na "Psychozie", ale to nie koniec... Morderstw jest sporo, trupów adekwatnie, opisy chwilami powodują, że włosy stają dęba, książka wciąga. Niby zwykły kryminał, a jednak nadzwyczajny. To tak jak z facetami, niejeden może robić cuda całą noc i masz ochotę zasnąć, a jeden dotknie cię przez ułamek sekundy, ziemia się trzęsie i wiesz, że to jest to. Ta książka to jest to, autor po prostu ma talent. Żałuję, że nie przeczytałam pierwszej książki "Różańcowe dziewczęta", której ta jest niejako kontynuacją. Skoro jesteśmy przy morderstwach, to albo polski przekład, a raczej korekta ku temu sprzyja... Zdania w stylu "podobała mi się ta książką" występują tutaj kilkakrotnie, co wytrąca z czytelniczego ciągu. A wciągnąć się można, bo zwykły szary człowiek dziwnym trafem często lubi czytać o śmierci, seksie i rzeczach nieznanych, niedozwolonych. Polecam!

Ocena: 6/6

czwartek, 3 października 2013

"Amok" Krystian Bala


"W larwarium książkowych wandali wyklułem się po milionach lat dojrzewania. Przeleżałam jakiś czas w inkubatorze wstydu. Późno zacząłem ssać pierś literackiej tradycji. 
Późno zacząłem raczkować. Późno zacząłem chodzić po ukwieconym ogrodzie zabaw przypadku. W ogóle byłem jakiś opóźniony" 

W taki oto sposób zaczyna się pierwszy rozdział "Amoku". Intrygujący styl pisania, bogaty język i ciekawe metafory mogą pociągać. Porównania Bali bawią, szokują i zaciekawiają, ale oryginalny styl pisania na dłuższą metę staje się męczący. Lepiej, aby nie czytali tego chrześcijaninie, gdyż pełno tutaj dziwnych metafor z udziałem Chrystusa i Boga. 

Drugi rozdział wyjaśnia nam, dlaczego główny bohater Chris lubi brzydkie kobiety:

"Nie ruszają mnie żadne tam blond donny-madonny ani Barbie-style panny z najnowszą parą silikonowych cycków. Nawet gdy w młodym wieku rozpoczynałem moją masturbacyjną eksplorację, jebałem w myśli dobrze mi znane, brzydkie sąsiadki, a nie gwiazdy telewizyjne. [...] Jebiąc taką zwykłą pizdę, wiem, że mam do czynienia z istotą z krwi i kości, ograniczoną przez swój biologiczny wymiar, niemogącą zakamuflować się perfumami, muszącą przezwyciężyć swoją samiczą nie atrakcyjność jakąś witalnością. W brzydkich kobietach naprawdę drzemie jakiś nieopisany elan vital i nigdy nie można im mieć za złe, że gdy liżesz ich chwoje, spuszczą ci się na twarz podczas szczytowania za dużą ilością zbyt gęstego śluzu, albo że podrygują jakoś tak nierytmicznie, nieudacznie nawet, w pogoni za tymi skurczami nieba, pojawiającymi się w momencie, gdy zanurzasz w nie swój jednooki wycior. Uwielbiam pierdolić brzydkie kobiety. Nie mógłbym znieść takich przypadłości u perfekcyjnie zbudowanej cipy."

Kolejne rozdziały stanowią relacje z imprez, opisy upojenia alkoholowego, rzygania, sikania, zgagi żołądkowej i scen erotycznych. Oj przepraszam, scen jebania. Pełno tutaj cip, najlepiej łysych, bo takowe Chris preferuje. Nie będę kalać mojego bloga cytatami z tejże powieści, ale mam dość cip, chujów, palców w dupie, ręki w piździe, sików, kup i rzygów na cały następny rok. Nie jestem pruderyjna, czy romantyczna. Preferuję prostotę, dosadność i szczerość, ale ta książka jest wypaczona, chamska i prostacka. Główny bohater to pewny siebie, chory człowiek, który pije i pieprzy każdą napotkaną babkę.



Wątpię czy komukolwiek może się owo pseudo porno spodobać, ale kto to wie... Ja przeczytałam to w następstwie "Komy". Byłam ciekawa tej słynnej książki, której autor w internecie posiadał tytuł Cesarza metafor.
O Bali pisałam już w poście niżej, ale wiadomo, że ta właśnie książka miała swoje miejsce w dochodzeniu w sprawie o morderstwo, którego rzekomo dokonał. 


Nie znam dokładnie toku sprawy, przebiegu śledztwa i akt, więc nie wiem co myśleć o winie Bali. Za to moje zdanie na temat jego twórczości nie jest najlepsze. Owszem, niektóre jego gry literackie mogą robić wrażenie, ale całość przyprawia o mdłości. 

Po skazaniu Krystiana Bali "Amok" sprzedawany był za spore sumy, ponoć autor domagał się praw do jej sprzedaży o czym tutaj: 



Osobiście czytanie odradzam. Ciężko mi też jednoznacznie ocenić ową pisaninę. Klika fragmentów wyjętych z kontekstu zasługuje na wysoką ocenę, ale cała książka jest dla mnie niewiele warta. Jak zauważyła nie jestem sama w swojej opinii, oto jedna z recenzji:

2/6

piątek, 27 września 2013

"Koma" Aleksander Sowa


Pewnego popołudnia pewien wrocławianin opuszcza swoje biuro i nie wraca do domu. 
Jego ciało zostaje znalezione w Odrze, ale mężczyzna nie utonął, lecz został zamordowany. 
Niestety nie wiadomo kto jest mordercą. 

Trzy lata później zostaje wydana książka "Amok" ,
w której motywem przewodnim jest morderstwo.
Zabójstwa - szczegółowo opisanego - dokonuje główny bohater Chris,
a fabuła owej powieści jest łudząco podobna do autentycznych wydarzeń. 

Autorem książki jest Krystian Bala. 


Mężczyzna zostaje aresztowany, a jego książka, chociaż w ostateczności 
nie została uznana za dowód, ma wpływ na przebieg śledztwa i wyroku... 


Historię Bali, jako Dariusza Laby opisuje teraz Aleksander Sowa w swojej najnowszej powieści "Koma" 


Młody dziennikarz dostaje zlecenie - wywiad z Labą. Czyta jego książkę. Rozmawia z jego żoną i innymi osobami znającymi skazanego. Poznaje coraz bliżej autora książki skazanego na dwadzieścia pięć lat więzienia. Zagłębia się w historię śledztwa i akty prawne. Do jakiego dojdzie wniosku? Czy Laba istotnie jest winny? 

Powieść zaciekawia, aczkolwiek chwilowo jest ubrana w męczące dialogi. Gdyby podzielić ją na trzy części, to ostatnia trzyma w napięciu, wciąga i zaciekawia, z kolei dwie pierwsze wloką się i nużą. 
Nie mogę zbyt wiele opisać, ponieważ zdradzę fabułę chętnym czytelnikom. 

Premiera Komy w polskich księgarniach ma miejsce szóstego października, 
a przez pierwsze pięć dni października można pobrać ją darmowo w  Amazon Kindle Store


Koma [Aleksander Sowa]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

wtorek, 24 września 2013

"Na wczoraj" Jerzy A. Wlazło

Nastoletni Jerzyk, to nieśmiały, sympatyczny chłopak, syn poważnie chorego ojca, który z uporem osła pilnuje powrotów do domu co o sekundy, a gdy chłopak się spóźni ma zagwarantowane lanie. Jakby tego było mało Jerzyk może także oberwać na podwórku od starszych "kolegów". Podczas ucieczki przed konfrontacją z młodzieżą chłopiec trafia do stróżówki łączącej dwa podwórka, gdzie poznaje pana Wiktora, który opowiada mu o deja vu. To przypadkowe spotkanie owocuje szeregiem dziwnych wydarzeń, których sedno tkwi w fakcie, iż Jerzyk jest transjerem i może przemieszczać się w czasie. Chłopak rozpoczyna pracę w firmie kurierskiej "Na wczoraj". Zgodnie z nazwą kurierzy wykonują zlecenia na wczoraj. Cofają się w czasie i odnajdują zaginione dokumenty czy przedmioty. Mogą też zapobiec różnym wydarzeniom. Jednak nie każdy młody kurier ma dobre zamiary, Jerzyk wyzwala zazdrość wśród innych, pan Wiktor nie wzbudza już zaufania, rozpoczyna się walka o władzę, a do tego wszystkiego dochodzi do porwania Mirki. Dziewczynka jest córką Wiktora, właścicielką uroczego Pankota.

Pankot


"Na wczoraj" to powieść przygodowo-fantastyczna" z wieloma zwrotami akcji. Wątki dotyczące czasu, jego względności, deja vu i innych skomplikowanych kwestii podane dość jasno, delikatnie i z umiarem. I te kwestie niezmiernie mi się spodobały. Gorzej było z dialogami, które chwilami mnie nużyły. Książka poza wielowymiarowością i względnością czasu ukazuje także portrety psychologiczne poszczególnych bohaterów, fakt, iż nie zawsze łatwo postępować według określonych zasad, czasem trudno jest oddzielić dobro od zła, a świat wcale nie jest czarno biały. Niemniej jest w powieści coś trudno, coś wkurzającego i coś dziwnego. Uważam, że przekaz może być trudny do pojęcia dla nastolatków. A może nie doceniam współczesnej młodzieży?

Biblioteka

W książce urzekają piękne, klimatyczne, czarno-białe fotografie. Mimo tego, że akcja powieści toczy się w Radomiu, to w każdym obrazie odnajdywałam wspomnienie dzieciństwa. Wielu z nas bawiło się na podobnych podwórkach, wchodziło tylnym wejściem do biblioteki, siedziało pod wiaduktem, przebywało w parku i mijało ceglane budynki. W wieży co prawda nigdy nie przebywałam, ale widywałam podobne. A to właśnie wieża odgrywa kluczową rolę w powieści. A jaką? Przeczytajcie!



Wieża ciśnień

Podwórko

Moja ocena: 4/6
Serdecznie dziękuję serwisowi Koobe za bezpłatny egzemplarz. 

Książkę w wersji elektronicznej można kupić tutaj: http://www.koobe.pl/1482777,ebook,na-wczoraj.htm

A na zakończenie mam dla Was bajkę 

poniedziałek, 23 września 2013

ŚBK-owe zboczenia książkowe

Śląscy blogerzy książkowi postanowili sprawdzić czy mają książkowego bzika. 
Na podstawie listy przedstawionej w portalu Buuz Feed 
sprawdzamy czy musimy leczyć się już, 
czy za chwilę ;)



     W dzieciństwie książki były twoim najlepszymi przyjaciółmi.

      Tylko w dzieciństwie, teraz przyjaciółka to najlepsza przyjaciółka, a książka to najlepszy sposób spędzania czasu, ale przyjaźni nie zastąpi. 

        Kiedy czytasz dobrą książkę zapominasz o jedzeniu i spaniu.

Zdarzało mi się czasem, ale mało która książka potrafi mnie aż tak wciągnąć. Zarwać noc dla książki zdarza mi się często, ale z reguły zaczynam czytać z miseczką obok ;) 

  Twoje wzloty i upadki są całkowicie uzależnione od tego, co aktualnie czytasz.

Nigdy tak nie było i nie będzie. Moje wzloty i upadki są uzależnione od moich działań i aktualnych zdarzeń, ale bywa, że książka wpływa na nastrój, który z kolei może być dołujący, lub euforyczny. 


 Przeżywasz „traumę” przez coś, co zdarzyło się  „tylko” w książce

Tak. Jestem sadomasochistką. Zamiast pławić się w słodkich romansach, zagłębiam się w literaturę obozową, a potem płaczę pół nocy i nie mogę zrozumieć tego świata.

Masz w portfelu na wierzchu kartę do biblioteki, a nie prawo jazdy.

Właśnie tak jest, chociaż biblioteka gierałtowicka nie ma czegoś takiego jak karta, ale gliwicka tak. 

Myślisz o kolorach w kategoriach serii Penguin Classics

Właśnie teraz po raz pierwszy wygoolowałam co to jest ;)

Deszczowe dni > słoneczne dni

Zawsze kochałam szare niebo i kapiące krople. Biegam po deszczu, uwielbiam patrzeć na krople uderzające o szybę, a nade wszystko kocham dźwięk spadającej wody. Nie na darmo Remarque napisał, że "Deszcz to najstarsza kołysanka świata" 

  Tak wyobrażasz sobie idealny dom

Tak, idealny dom to taki pełen książek. A ta drewniana półka to moje marzenie. 
I koniecznie ławeczka obok okna, najlepiej w widokiem na morze.




Przechodzenie obok zamkniętej księgarni jest torturą, a kiedy jest otwarta, nie jesteś w stanie wyjść bez kupienia czegoś. Zadurzyłaś się w sprzedawcy w księgarni  tylko na podstawie jego gustu książkowego.

Nie zadurzyłam się nigdy w sprzedawcy, pewnie dlatego, że zwykle trafiłam na sprzedawczynie ;) Większą torturą jest przechodzenie obok otwartej, bo tyle mogłabym kupić, a nie mam dużo kitu w oknach.
 Za każdym razem kiedy rozpoczynasz nowy projekt, musisz najpierw przeczytać mnóstwo książek na jego temat. Zakładasz, że z książek nauczysz się wszystkiego.

Z książek można wiele się nauczyć i z chęcią z nich korzystam, zanim czegoś dokonam. Nawet palenie rzuciłam za pomocą wcześniejszego czytania i jestem wolna już od siedmiu lat. Książki w moim wypadku nie sprawdzają się tylko w projekcie odchudzanie i grzeczne dziecko ;)

 Nigdy nie wyśmiewasz tego, kto coś przeczytał, ale szydzisz z tych, co nie czytali.

Nie szydzę z nieczytających, chociaż tego zupełnie nie pojmuję.

Kiedy ktoś przychodzi do Ciebie po radę, dajesz mu książkę.

Mówię, co ja bym zrobiła. Książkę mogę dać, jeśli ktoś czyta i jeśli mam adekwatną do problemu.

Tak wygląda Twoja walizka gdy jedziesz na wakacje.

Moja walizka nie jest wypełniona książkami, tylko ubraniami. Książki kupuję na miejscu ;) 

 Nie masz pojęcia, co robią na plaży ludzie, którzy przychodzą tam bez książek.

Nie mam pojęcia! Pewnie się opalają, leżą, śpią, ale ja bym takiej tortury nie zniosła. 

Stos książek przy Twoim łóżku zaczyna przypominać wieżę z gry Jenga

Po co mi jakiś stos? Książki do przeczytania w najbliższym czasie są na półce. 

Najseksowniej wyglądają dla Ciebie osoby, które trzymają w ręku książkę.

Najseksowniejsze wydają mi się kobiety z okrągłymi pupami i biustami, nieważne co trzymają. 

  Im grubsza książka, tym lepsza

Rozmiar nie ma znaczenia ;) 

Oceniasz ludzi na podstawie ilości książek, które mają w domu. Ale książki i tak są lepsze niż konieczność zmagania się z ludźmi.

Nie. Faktem jest, że posiadacze ciekawej biblioteki wydają mi się interesującymi osobami, ale znam fajne nieczytające osoby i niefajne czytające. 

Twoja wiara w ludzi wraca, kiedy ktoś przeczyta książkę, którą mu polecałaś/polecałeś.

Wykluczone, kim ja niby jestem, żeby brać pod uwagę moje polecania. Wiara wraca, gdy zachowują się jak ludzie.

Książka jest zawsze, zawsze lepsza.

Zawsze. 

Jedną z największych przyjemności w twoim życiu jest zapach książek.

 Tak, lubię zapach świeżego druku. 

Bardzo przejmujesz się przemocą wobec książek.

  Owszem. 

Oczywiście, że ćwiczysz!


W taki sposób nigdy, tak się książki zniszczą, ale czytam leżąc na brzuchu i napinam mięśnie ud i pośladków. Dlatego mam jędrny tyłek ;) 

Zachowujesz się czasami jakbyś cierpiała na bezsenność. A kiedy już zasypiasz to zwykle z książką w ręku.

Czasem się tak zdarza. Padam głową na książkę i potem mam odbitą zakładką na czole, albo pierścionek

Kończenie dobrej książki jest jak strata przyjaciela. Pomiędzy jedną a drugą książką jesteś zagubiona.

Nie, ja się cieszę, że już mogę zacząć następną.