czwartek, 31 października 2013

"Rosyjski Kochanek" Maria Nurowska

Nie znoszę typowych romansów, tych różowych słodkich książeczek pełnych banałów i ckliwych miłosnych wyznań, gdzie zawsze na końcu żyją długo i szczęśliwie. Ale lubię dobrze napisane książki o uczuciach i taką chciałabym tutaj przedstawić. Tytułowy kochanek to trzydziestoletni inteligenty, porywczy, władczy, przystojny i fascynujący człowiek. Fascynacja nim dopada pięćdziesięcioletnią Julię, kobietę mądrą, wykształconą i ładną, która nie wierzy w siebie i nie może pogodzić się z faktem upływającego czasu. Poznajemy ją, gdy zdziwiona przygląda się swemu odbiciu - niemodnie ubranej kobiecie, w nie pasującym jej koku i z widocznymi zmarszczkami. A potem wraz z nią zaprzyjaźniamy się z parą młodych sąsiadów zza ściany, których jęki Julia słyszy nocą. Wtedy jeszcze nie wie, że wkrótce ona też zazna upojnych nocy w ramionach Aleksandra. Jakkolwiek płytko i banalnie to brzmi uwierzcie, że książka jest cudowna. Czyta się ją szybko, wciąga i zachęca, a atmosfera Paryża kipi z jej stron. A potem, gdy brniesz do końca, chcesz płakać i wkurzać się, że tak stać się musiało, to... też płaczesz. Warto przeczytać bez względu na płeć. Polecam! 5,5/6



„Nigdy się nas nie pyta, czego my naprawdę chcemy. 
Nam się daje. 
I nam się odbiera. 
Ot co, to cały sekret tego pieprzonego życia.” 

Rosyjski kochanek [Maria Nurowska]  << KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

poniedziałek, 28 października 2013

"Kąpiąc lwa" Jonathan Carroll

„Większość mężczyzn uważa się za dobrych kierowców. Większość kobiet uważa się za dobre w łóżku. I oni, i one się mylą.

Zaczyna się bardzo życiowo. Ona i ona, małżeństwo bez przyszłości, które właśnie się rozpada. Kłótnia, rzut kubkiem z kawą, odreagowanie na zakupach. Czytam i zastanawiam się gdzie magia, gdzie psy, gdzie sny? I oto wszystko spływa za jednym zamachem. Okazuje się, że para małżeńska i ich znajomi mieli ten sam sen. Dziwny, z gadającym krzesłem i słoniem z mapą na boku. Ale to jeszcze nie wszystko! Mechanicy z kosmosu, Chaos, dziecko, które miało się narodzić, a nie narodziło, podróż w czasie, pętla w pętli, chmura, psy i zawrót głowy. Takie rzeczy mógł napisać tylko Jonathan Carroll. A do tego świetny, prosty styl, odrobina humoru i nieoczekiwane zdarzenia.

"Kraina snu jest jak plac zabaw, na którym zerwana z więzów rzeczywistości wyobraźnia wyżywa się na karuzelach, huśtawkach i zjeżdżalniach."

Jeśli nie zrozumiesz, nie przejmuj się. Przeczytasz jeszcze raz. Bo czasem mam wrażenie, że o to Carrollowi chodzi ;-) On gra z czytelnikiem i mam wrażenie, że siedzi sobie w Wiedniu z tym swoim uroczym uśmieszkiem i bardzo się z tego cieszy. Jak zawsze moją książkę ozdabiają podkreślone ołówkiem cenne fragmenty. Oto jeden z nich, jakże życiowy i mądry, pomimo całej zakręconej historii:

„Poświęcamy zbyt mało uwagi światu. Wiemy o tym, a jednak nie chce nam się. Dopiero gdy coś się skończy albo ktoś umrze, gdy coś zgubimy albo jest już za późno - uświadamiamy sobie nagle, że prześlizgnęliśmy się przez życie i ludzi, tracąc z pola widzenia szczegóły...”

5/6
Kąpiąc lwa [Jonathan Carroll]  << KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

środa, 23 października 2013

Mam bzika!


Śląscy Blogerzy Książkowi i ich bziki




Nie kolekcjonuję serii, ale kolekcjonuję autorów. Uwielbiam Jonathana Carrolla i kolekcjonuję jego książki. Brakuje kilku sztuk do pełnej kolekcji, w tym mojej ukochanej "Krainy Chichów", ale właśnie się kupuje. "Kąpiąc Lwa" podczas wykonywania zdjęć było w torebce :)





Kolejni wielbieni przez mnie mężczyźni to Janusz L. Wiśniewski, Erich M. Remarque, Hubert Kilmko-Dobrzaniecki i Aleksander Sowa. Posiadam pa parę sztuk ich książek i mam zamiar skompletować więcej.

Generalnie nie interesuje mnie malarstwo czy rzeźba, zawsze byłam plastycznym beztalenciem, ale jest jeden mistrz na którego punkcie mam bzika. Salvador Dali sam miał bzika, co wywnioskowałam na podstawie jego autobiografii, ale jego obrazy zachwycają mnie od lat.



Oczywiście wielbię kobiety. Do moich ulubionych autorek należą Dorota Terakowska i Maria Nurowska, Terakowskiej posiadam "Poczwarkę" i "Córkę Czarownic", ale będę mieć wszystkie, podobnie jak Nurowskiej, której moja obecna kolekcja wygląda tak:


Pozostając przy paniach, uwielbiam kobiece biografie! Są ciekawe, barwne, wzruszające, przerażające, piękne. Nie mogę żyć bez pamiętników wielkich, pięknych, odważnych, mądrych kobiet. Zadziwiające, że czasem posiadają te wszelkie cechy na raz. Sporo okazów jest pożyczonych, ale generalnie wszelkich biografii, wspomnień i pamiętników mam dwa razy więcej i ta kolekcja na pewno będzie rosła. Tak się złożyło, że stoją obok zdjęcia dwóch innych boskich kobiet i są dla nas niejaką inspiracją, no może na razie dla mnie ;)  Nigdy nie będę mądra jak Skłodowska, dowcipna jak Czubaszek, piękna jak MM, ale napawa mnie duma z faktu, iż jestem kobietą!



Kręcą mnie podręczniki i książki związane z tematyką medyczną i okołozdrowotną. Uwielbiam oglądać ilustracje atlasów anatomicznych, co też czyni moja córka. Gdy jest chora to pokazuję gdzie w jej organizmie tkwi stan zapalny, jak działają leki i przy okazji uczę umiejscowienia poszczególnych narządów, oczywiście stosownie do wieku. Posiadam kilka książek dotyczących przeszczepiania narządów, bo książki te były mi potrzebne do pisania pracy, ale nie zamierzam się z nimi rozstawać. Za to chętnie prześlę pdf-y i skany, gdyby ktoś potrzebował informacji na ten temat!



Odkąd posiadam czytnik, wzrosła także moja kolekcja e-książek. Obecnie mam bzika na punkcie oprawy na czytnik, chcę fioletową. Marzy mi się też inny czytnik, ale darowanemu koniowi się w coś tam nie zagląda, więc ciesze się, że w ogóle takowe cudo posiadam, z w nim setkę książek do przeczytania.



Bardzo podobają mi się ładnie wydane książki. Twarde oprawy, złocone litery i piękne ozdobniki cieszą oko.



Gdybym wygrała miliony to zbuduję śliczny domek, a w nim wielki pokój, z wielką ilością półek i książek. A każda książka będzie oprawiona w skóropodobną, ciemnofioletową okładkę, opisana jakąś wymyślną czcionką w złotym kolorze. Aż mnie ciarki obeszły na samą myśl. To co, mam świra?


niedziela, 20 października 2013

"Doktor Sen" Stephen King

Dana poznałam w "Lśnieniu" i było mi go potwornie żal. Pomyślałam, że po takich przeżyciach nigdy nie będzie normalny. Jego jasność trwa, ale mężczyzna tłumi ją za pomocą alkoholu i przygodnego seksu. Podczas jednego z nocnych wypadów budzi się w nie najlepszym stanie fizycznym w objęciach nieznanej kobiety. Po powrocie z toalety zastaje w pokoju małego chłopczyka sięgającego po kokainę. Dan w porę odstawia narkotyki na miejsce niedostępne dla dziecka, zwija jego matce plik banknotów i zostawia ją z malcem. Poczucie winy związane z tym postępowaniem będzie towarzyszyło Danowi do końca powieści i okaże się istotne dla dalszych wydarzeń.

Zostawmy na chwilę Dana i poznajmy dziewczynkę w czepku urodzoną. Dosłownie - gdyż główkę Abry po urodzeniu okala błona, i w przenośni - bo to, co przeżyje, przeżyje cudem... Dziewczynkę cechują nadzwyczajne zdolności, jej jasność jest jeszcze silniejsza od blasku Dana.

Tymczasem Dan osiada w małym miasteczku Frazier, gdzie rozprawia się z nałogiem i pracuje w miejscowym hospicjum. Wkrótce staje się znany jako Doktor Sen, gdyż potrafi pomóc umierającym ludziom. Trzyma chorego za rękę, pozwala zasnąć i obudzić się w innym świecie.



Specjalistką od usypiania jest też Angi, dziewczyna z tatuażem, nowa członkini Prawdziwego Węzła, stanowiącego grupę ludzi nocujących na kempingach szukających pożywienia. Ale ich pokarmu nie można kupić w sklepie, a zdobywanie pary zawsze wiąże się z morderstwem.

Abra zaprzyjaźnia się z Danem drogą telepatyczną, by po latach poznać go osobiście i wraz z nim walczyć ze złem. Bo właśnie o tym jest ta, chwilami pełna grozy opowieść - klasyczna, stara jak świat, banalna walka dobra ze złem. Opowieść pełna napięcia, magii, oczekiwania i strachu. Chwilami pełna smutku i melancholii, czasem dosadna i życiowa, a często straszna i pełna fantazji.

Doktor Sen [Stephen King]  << KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Powieść jest kontynuacją "Lśnienia". Jeśli czytelnik przeczyta książkę "Doktor Sen" bez wcześniejszego przeczytania pierwszej części nie zawiedzie się, zrozumie, dotrze do sedna, ale wiele straci. W pierwszej części, dość luźno powiązanej z drugą poznamy szczegółowe relacje Dana z ojcem, będziemy z nim przeżywać strach, ból i upokorzenie jakiego doznał w "Panoramie" i osobiście uważam, że bez tego ani rusz. Polecam przeczytać najpierw "Lśnienie"! Kontynuacja nie przyniesie zawodu. Nie jest już taka mocna, ale jest bardzo pomysłowa. Polecam.

5/6

piątek, 18 października 2013

"Matka i córka" Maria Nurowska, Tatiana Raczyńska

Matka i córka w opowieści o swoim życiu, poglądach, relacjach. Książka ma formę wywiadu, w którym na zmianę odpowiadają na pytania Maria Nurowska i jej córka Tatiana Raczyńska. Poznajemy ich dzieciństwo, rodzinę, obawy i lęki, a także radości.

Ja po przeczytaniu byłam pełna emocji. Chwilami płakałam nad małą Marysią wychowywaną przez matę alkoholiczkę, chociaż to nie jest żadna tkliwa historia, a raczej mądra książka o życiu.

Wiele razy można znaleźć tutaj nawiązania do twórczości pani Nurowskiej, więc jest to świetna książka dla jej fanek i fanów.

Ani chwili nie zastanawiałam się, czy chodziło tutaj o swego rodzaju spowiedź, o dopełnienie twórczości Nurowskiej, o Raczyńską, o pieniądze, o sławę. Nie istotne.  Dla mnie rewelacyjna i konieczna pozycja dla matek i córek. Polecam!






wtorek, 15 października 2013

"Martwa laleczka" Edward Mogilski

Dlaczego laleczka była martwa? Wokół tego pytania toczy się akcja tej powieści, a odpowiedź na nie za wszelka cenę próbuje poznać poznać Adam Zalewski. Ów uroczy mężczyzna jest detektywem. Nie za dobrym. Działa chaotycznie, bawi się w policjantów, lub złodziei zależnie od sytuacji, a gdy śledztwo tego wymaga, to nawet skorzysta z usług prostytutki, którą ma przesłuchać. Adam jest typem faceta, w którym można szybko się zakochać i równie szybko go znienawidzić. Męski, zabawny i uroczy, ale po głębszym poznaniu można przekonać się, że to zdezorganizowany, nieodpowiedzialny bałaganiarz, który nadużywa leków i alkoholu.
Cała sprawa zaczyna się od błahostki. Słodka ślicznotka chce dowodów na zdradę męża. Wynajmuje w tym celu detektywa. Adam śledzi męża kobiety i przyłapuje go na schadzce z... mężczyzną. Gdy w obskurnym motelu próbuje przysłuchać się ich miłosnym igraszkom dostaje niezły wycisk od nieznanego oprycha. To znak, że ma trzymać się z daleka od tej sprawy, ale Adama takie błahostki nie przerażają. Bardziej martwi go fakt, że Alicja Morawska-Kopeć nie wpłaciła na jego konto zaliczki. Umawiają się, ale kobieta nie przekazuje mu pieniędzy i nie rozmawia z nim, gdyż jest martwa. Adam powinien wezwać policję, ale tego nie robi. Postanawia sam odnaleźć mordercę. Poznaje rodzinę Alicji, jej męża, rodziców, teścia i byłego chłopaka. Co jeden, to lepszy okaz, co krok to więcej brudów wypływa na wierzch. Do tego wszystkiego dochodzi natrętny dziennikarz, który szuka sensacji. Adam brnie w sprawę coraz głębiej, aż w końcu zanurza się w nią po uszy narażając życie swojej partnerki i jej córki. A my grzęźniemy razem z nim w gęsty, duszący syf. To wszystko dzieje się w przeważającej części w Częstochowie, świętym mieście, które mamy okazje poznać z zupełnie innej strony. Chwilami będziemy także w Katowicach, Bielsku i moim ukochanym Żywcu. Chwała autorowi za umiejscowienie akcji w Polsce. Stanowczo wolę Alicję z Częstochowy, niż Alice z Sydney. Brawo za minimalistyczny, ostry, dosadny, język, przez którego chłód przebijają gotujące się emocje. Nie znajdziemy tutaj pięknych opisów przyrody czy jasnogórskiej świątyni. Nie przeczytamy też żadnych rozczulających bzdur. Jest prosto, konkretnie, po męsku. To lubię! Bardzo udany debiut, jak dla mnie na pięć.

Serdecznie dziękuję serwisowi Koobe za bezpłatny egzemplarz.

Książka jest dostępna tylko w wersji elektronicznej, do kupienie tutaj:
http://www.koobe.pl/1462033,ebook,martwa-laleczka.htm?utm_source=ads4&utm_medium=porownywarki&utm_campaign=porownywarki&abpid=11&abpcid=15

poniedziałek, 14 października 2013

"Reżyser śmierci" Richard Montanari

Pewien osobnik morduje, nagrywa to wszystko i wmontowuje fragment na kasetę w filmem. Zaczyna się od zabójstwa pod prysznicem, odwzorowanym na "Psychozie", ale to nie koniec... Morderstw jest sporo, trupów adekwatnie, opisy chwilami powodują, że włosy stają dęba, książka wciąga. Niby zwykły kryminał, a jednak nadzwyczajny. To tak jak z facetami, niejeden może robić cuda całą noc i masz ochotę zasnąć, a jeden dotknie cię przez ułamek sekundy, ziemia się trzęsie i wiesz, że to jest to. Ta książka to jest to, autor po prostu ma talent. Żałuję, że nie przeczytałam pierwszej książki "Różańcowe dziewczęta", której ta jest niejako kontynuacją. Skoro jesteśmy przy morderstwach, to albo polski przekład, a raczej korekta ku temu sprzyja... Zdania w stylu "podobała mi się ta książką" występują tutaj kilkakrotnie, co wytrąca z czytelniczego ciągu. A wciągnąć się można, bo zwykły szary człowiek dziwnym trafem często lubi czytać o śmierci, seksie i rzeczach nieznanych, niedozwolonych. Polecam!

Ocena: 6/6

czwartek, 3 października 2013

"Amok" Krystian Bala


"W larwarium książkowych wandali wyklułem się po milionach lat dojrzewania. Przeleżałam jakiś czas w inkubatorze wstydu. Późno zacząłem ssać pierś literackiej tradycji. 
Późno zacząłem raczkować. Późno zacząłem chodzić po ukwieconym ogrodzie zabaw przypadku. W ogóle byłem jakiś opóźniony" 

W taki oto sposób zaczyna się pierwszy rozdział "Amoku". Intrygujący styl pisania, bogaty język i ciekawe metafory mogą pociągać. Porównania Bali bawią, szokują i zaciekawiają, ale oryginalny styl pisania na dłuższą metę staje się męczący. Lepiej, aby nie czytali tego chrześcijaninie, gdyż pełno tutaj dziwnych metafor z udziałem Chrystusa i Boga. 

Drugi rozdział wyjaśnia nam, dlaczego główny bohater Chris lubi brzydkie kobiety:

"Nie ruszają mnie żadne tam blond donny-madonny ani Barbie-style panny z najnowszą parą silikonowych cycków. Nawet gdy w młodym wieku rozpoczynałem moją masturbacyjną eksplorację, jebałem w myśli dobrze mi znane, brzydkie sąsiadki, a nie gwiazdy telewizyjne. [...] Jebiąc taką zwykłą pizdę, wiem, że mam do czynienia z istotą z krwi i kości, ograniczoną przez swój biologiczny wymiar, niemogącą zakamuflować się perfumami, muszącą przezwyciężyć swoją samiczą nie atrakcyjność jakąś witalnością. W brzydkich kobietach naprawdę drzemie jakiś nieopisany elan vital i nigdy nie można im mieć za złe, że gdy liżesz ich chwoje, spuszczą ci się na twarz podczas szczytowania za dużą ilością zbyt gęstego śluzu, albo że podrygują jakoś tak nierytmicznie, nieudacznie nawet, w pogoni za tymi skurczami nieba, pojawiającymi się w momencie, gdy zanurzasz w nie swój jednooki wycior. Uwielbiam pierdolić brzydkie kobiety. Nie mógłbym znieść takich przypadłości u perfekcyjnie zbudowanej cipy."

Kolejne rozdziały stanowią relacje z imprez, opisy upojenia alkoholowego, rzygania, sikania, zgagi żołądkowej i scen erotycznych. Oj przepraszam, scen jebania. Pełno tutaj cip, najlepiej łysych, bo takowe Chris preferuje. Nie będę kalać mojego bloga cytatami z tejże powieści, ale mam dość cip, chujów, palców w dupie, ręki w piździe, sików, kup i rzygów na cały następny rok. Nie jestem pruderyjna, czy romantyczna. Preferuję prostotę, dosadność i szczerość, ale ta książka jest wypaczona, chamska i prostacka. Główny bohater to pewny siebie, chory człowiek, który pije i pieprzy każdą napotkaną babkę.



Wątpię czy komukolwiek może się owo pseudo porno spodobać, ale kto to wie... Ja przeczytałam to w następstwie "Komy". Byłam ciekawa tej słynnej książki, której autor w internecie posiadał tytuł Cesarza metafor.
O Bali pisałam już w poście niżej, ale wiadomo, że ta właśnie książka miała swoje miejsce w dochodzeniu w sprawie o morderstwo, którego rzekomo dokonał. 


Nie znam dokładnie toku sprawy, przebiegu śledztwa i akt, więc nie wiem co myśleć o winie Bali. Za to moje zdanie na temat jego twórczości nie jest najlepsze. Owszem, niektóre jego gry literackie mogą robić wrażenie, ale całość przyprawia o mdłości. 

Po skazaniu Krystiana Bali "Amok" sprzedawany był za spore sumy, ponoć autor domagał się praw do jej sprzedaży o czym tutaj: 



Osobiście czytanie odradzam. Ciężko mi też jednoznacznie ocenić ową pisaninę. Klika fragmentów wyjętych z kontekstu zasługuje na wysoką ocenę, ale cała książka jest dla mnie niewiele warta. Jak zauważyła nie jestem sama w swojej opinii, oto jedna z recenzji:

2/6