czwartek, 3 października 2013

"Amok" Krystian Bala


"W larwarium książkowych wandali wyklułem się po milionach lat dojrzewania. Przeleżałam jakiś czas w inkubatorze wstydu. Późno zacząłem ssać pierś literackiej tradycji. 
Późno zacząłem raczkować. Późno zacząłem chodzić po ukwieconym ogrodzie zabaw przypadku. W ogóle byłem jakiś opóźniony" 

W taki oto sposób zaczyna się pierwszy rozdział "Amoku". Intrygujący styl pisania, bogaty język i ciekawe metafory mogą pociągać. Porównania Bali bawią, szokują i zaciekawiają, ale oryginalny styl pisania na dłuższą metę staje się męczący. Lepiej, aby nie czytali tego chrześcijaninie, gdyż pełno tutaj dziwnych metafor z udziałem Chrystusa i Boga. 

Drugi rozdział wyjaśnia nam, dlaczego główny bohater Chris lubi brzydkie kobiety:

"Nie ruszają mnie żadne tam blond donny-madonny ani Barbie-style panny z najnowszą parą silikonowych cycków. Nawet gdy w młodym wieku rozpoczynałem moją masturbacyjną eksplorację, jebałem w myśli dobrze mi znane, brzydkie sąsiadki, a nie gwiazdy telewizyjne. [...] Jebiąc taką zwykłą pizdę, wiem, że mam do czynienia z istotą z krwi i kości, ograniczoną przez swój biologiczny wymiar, niemogącą zakamuflować się perfumami, muszącą przezwyciężyć swoją samiczą nie atrakcyjność jakąś witalnością. W brzydkich kobietach naprawdę drzemie jakiś nieopisany elan vital i nigdy nie można im mieć za złe, że gdy liżesz ich chwoje, spuszczą ci się na twarz podczas szczytowania za dużą ilością zbyt gęstego śluzu, albo że podrygują jakoś tak nierytmicznie, nieudacznie nawet, w pogoni za tymi skurczami nieba, pojawiającymi się w momencie, gdy zanurzasz w nie swój jednooki wycior. Uwielbiam pierdolić brzydkie kobiety. Nie mógłbym znieść takich przypadłości u perfekcyjnie zbudowanej cipy."

Kolejne rozdziały stanowią relacje z imprez, opisy upojenia alkoholowego, rzygania, sikania, zgagi żołądkowej i scen erotycznych. Oj przepraszam, scen jebania. Pełno tutaj cip, najlepiej łysych, bo takowe Chris preferuje. Nie będę kalać mojego bloga cytatami z tejże powieści, ale mam dość cip, chujów, palców w dupie, ręki w piździe, sików, kup i rzygów na cały następny rok. Nie jestem pruderyjna, czy romantyczna. Preferuję prostotę, dosadność i szczerość, ale ta książka jest wypaczona, chamska i prostacka. Główny bohater to pewny siebie, chory człowiek, który pije i pieprzy każdą napotkaną babkę.



Wątpię czy komukolwiek może się owo pseudo porno spodobać, ale kto to wie... Ja przeczytałam to w następstwie "Komy". Byłam ciekawa tej słynnej książki, której autor w internecie posiadał tytuł Cesarza metafor.
O Bali pisałam już w poście niżej, ale wiadomo, że ta właśnie książka miała swoje miejsce w dochodzeniu w sprawie o morderstwo, którego rzekomo dokonał. 


Nie znam dokładnie toku sprawy, przebiegu śledztwa i akt, więc nie wiem co myśleć o winie Bali. Za to moje zdanie na temat jego twórczości nie jest najlepsze. Owszem, niektóre jego gry literackie mogą robić wrażenie, ale całość przyprawia o mdłości. 

Po skazaniu Krystiana Bali "Amok" sprzedawany był za spore sumy, ponoć autor domagał się praw do jej sprzedaży o czym tutaj: 



Osobiście czytanie odradzam. Ciężko mi też jednoznacznie ocenić ową pisaninę. Klika fragmentów wyjętych z kontekstu zasługuje na wysoką ocenę, ale cała książka jest dla mnie niewiele warta. Jak zauważyła nie jestem sama w swojej opinii, oto jedna z recenzji:

2/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz