czwartek, 13 listopada 2014

"Ja nie mogę być modelką? Dorota Wellman

Nie mogłam się doczekać tej książki. Bardzo lubię Dorotę Wellman z racji jej osobowości, ale też fajnego stylu, który prezentuje w telewizji śniadaniowej.Spodziewałam się więc wydania pełnego porad, humoru i kobiecości. Wiedziałam, że będzie między innymi o modzie, a przecież ta tematyka jakoś specjalnie mnie nie kręci, ale lubię ubrania, kocham torebki i uwielbiam Wellman. A że nosimy taki sam rozmiar byłam pewna, że znajdę coś dla siebie. Znalazłam. Książkę zdobią piękne zdjęcia Pani Doroty w bardzo fajnych stylizacjach. Klasycznie, sportowo, elegancko, rockowo, od wyboru do koloru. Na fotografie zrobione przez Krzysztofa Wellmana  bardzo miło się patrzy, a przedstawione stylizacje mogą być źródłem inspiracji.



Poza stylizacjami autorka oferuje nam trochę siebie pisząc o tym co myśli, lubi i czego nie lubi. Możemy się dowiedzieć gdzie spędza wakacje, jakie lubi zwierzęta i co jest dla niej ważne. Dla mnie, osoby która czytała "Kalendarzyk niemałżeński" i ogólnodostępne wywiady to nic nowego, nic ciekawego. Po raz kolejny dowiedziałam się, że Wellman lubi Grecję, książki, Prokopa i najważniejsza dla niej jest rodzina, oraz wspólne posiłki z tą właśnie rodziną. Może nie wiedziałam tylko o kwiatach. Za mało Wellman w Wellman, spodziewałam się czegoś więcej... 


Dwie strony poświęcone książkom ratują ów autobiograficzny poradnik skierowany do... No właśnie do kogo? Książka ma formę kolorowych pisemek dla nastolatek, ale docelowo jest skierowana do kobiet, obstawiam, że tych młodszych i starszych od autorki, ale na pewno nie mądrzejszych. Czytając ją czułam się jak kretynka. Rozumiem, że miała to być lekka i przyjemna lektura do pooglądania, ale żeby aż tak? Na stronie 77 w rozdziale pt "Niech żyje młodość!" możemy przeczytać, że dziennikarka lubi młode osoby i czerpie z nich ile może, stronę dalej jedno zdanie ze strony poprzedniej jest pogrubione i wytłuszczone, jakby ktoś wcześniej nie doczytał, albo przeoczył, no i czymś te strony wypełnić trzeba. Na str 80 jest zdjęcie autorki z różowym napisem na czarnym tle dotyczącym młodych ludzi, żeby powtórzyć, podkreślić i zaznaczyć tematykę rozdziału. I tak zbudowana jest cała książka. Każdy rozdział ma stronę treści i drugą stronę obrazków z tą samą treścią. Dodatkowo możemy sobie pooglądać torebki, zegarki i ubrania z podpisami: złoto, metal, hot, styl, red, torebka, buty, stylowo, sexy. O rety, to nie dla mnie. 


Poza poradami modowymi są także wskazówki dotyczące życia: 


Na samym końcu czeka nas krój prostej sukienki w rozmiarze 44, którą można samemu uszyć, jak się potrafi i ma maszynę ;) Ale pomysł bardzo fajny. Za to wcześniej mamy kilka stron adresów sklepów i alfabet mody, z którego możemy się dowiedzieć, że "Apaszka to bardzo praktyczny dodatek. Przede wszystkim ozdoba szyi, ale może też stać się bluzką, pareo, czy sukienką [...]" W tym momencie miałam ochotę wyrzucić poradnik za okno. Myślałam, że kupiłam książkę Wellman, a nie jakieś czytadło dla nastolatek. Rozczarowałam się banalną i nijaką treścią. Ja wiem, że to jest książka o modzie, ale bez przesady... Miałam wrażenie, że książka była pisana od tak żeby była, trochę na siłę. Pomysł fajny, ale efekt słaby. 

Ponad to uderzyło mnie promowanie się swoją szczodrością i dobrocią w poniższy sposób. Zdjęcie w stylu jaka jestem słodka i dobra. Z drugiej strony gdyby było tutaj zdjęcie z chorymi dziećmi, każdy mówiłby, że lansuje się na biednych chorowinkach. 




Książka jest przejrzysta, miła i prosta. Będzie świetnym prezentem, dla osób szukających własnego stylu, dla tęższych kobietek, które nie wierzą w siebie, dla wielbicielek mody, zwłaszcza tej size +


Do mnie nie przemówiła, pomimo ogromnej sympatii jaką darzę autorkę. Fajnie pooglądać obrazki ;) 

3/6