Ostatni tom trylogii trochę mnie rozczarował. Tak jak pozostałe bardzo mnie wciągnął, zaciekawił i poruszył, ale nic nowego nie wnosi. Prawie czułam jak autorka pisząc go mówi "co by tu jeszcze wmyślić?! " Pisany na siłę, bo jakoś musi się skończyć, a przecież sam wątek wyboru uczuciowego i zazdrości byłby nudny. Lena, która w drugiej części trylogii bardzo wydoroślała, tutaj znów zachowuje się jak małe dziecko. Zagubiona dziewczyna, która nie wie czego chce, i pomimo siły swoich uczuć woli udawać, wzbudzać zazdrość i obrażać się, zamiast porozmawiać z obojgiem... Podoba mi się narracja, z jednej strony ukryta w lesie Lena, z drugiej wyleczona Hana, szykująca się do ślubu. Przez większą część książki to właśnie historia tej drugiej bardziej mnie zaciekawiła. Uważam też, że tył okładki byłby bardziej adekwatny i ciekawszy. Wszelkie przypadkowe spotkania totalnie mnie rozłożyły. Lena idzie na spacer i jakby nigdy nic natyka się na mamę przy strumieniu, przychodzi do swojego dawnego miasta i natyka się na Hanę. Szkoda, że jeszcze mała z nieba nie spadła. Mimo wszystko książka jest godna polecania i czyta się ją z zainteresowaniem.
Ocena: 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz