wtorek, 20 sierpnia 2013

"Małe zbrodnie małżeńskie" Éric-Emmanuel Schmitt

Zaintrygowała mnie... okładka. Ta siekiera i różne pozycje pary zaciekawiły. O siekierach nie ma niestety niczego. A rzecz jest o parze małżeńskiej.

„Kiedy widzicie kobietę i mężczyznę w urzędzie stanu cywilnego, zastanówcie się, które z nich stanie się mordercą.”

Mężczyzna na skutek upadku doznaje amnezji. Wraca ze szpitala do domu, a jego żona pomaga odzyskać mu pamięć. A może nie chce, żeby on ja odzyskał? Czy też może on wcale jej nie stracił? Jakim byli małżeństwem, dlaczego ona nie daje mu się pocałować? Dlatego, że ciągle mówi jej Pani? Powiem tylko tyle, że niezłe z nich gagatki ;-)

„Rozkład miłości! Termity! Te owady, które zżerają belki domów. Nie widać ich, nie słychać, chrupią sobie spokojnie, aż tu któregoś dnia dom się wali. Wszystko spróchniało w środku, zanim ktokolwiek się zorientował. Cały szkielet, struktura, wszystko, co miało podpierać ściany, przestało istnieć! Tak wygląda nasze małżeństwo! Lenistwo zastąpiło miłość, przyzwyczajenia zajęły miejsce uczuć, z zewnątrz wygląda to jak dom, jednak kolumny nie są z drzewa a z kartonu, to zwykłe papier mache.”

Książkę łyka się w godzinę. Jest napisana w sposób prosty, a jednocześnie z rozmachem i emocjami. Jak na ogół książek, które czytałam, nie jest zła, jak na dramat - gatunek niełatwy i ciężki - arcydzieło. Oceniam na pięć.

„Mężczyźni to tchórze, nie chcą widzieć problemów, chcą wierzyć, że wszystko jest dobrze. Kobiety nie odwracają głowy.” 

4 komentarze:

  1. ....bo żeby być szczęśliwym w małżeństwie, to poza miłością powinna być przyjaźń

    OdpowiedzUsuń
  2. To teraz czas na "Sceny z życia pozamałżeńskiego" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wpadnie w łapy to przeczytam, chociaż nie przepadam za Gretkowską, ale kto wie :)

      Usuń