Kinga to młoda, ładna bezdomna kobieta. W Wigilię postanawia pożegnać się ze światem odbierając sobie życie pośród sterty śmieci, ale przeszkadza jej w tym kot. Niedoszła samobójczyni trafia do mieszkania Asi, którą jak się okazało poniekąd zna. Kobiety zaczynają się sobie zwierzać i w ten sposób poznajemy ich niezwykłe życie. Autorka dotyka tak ważnych problemów jak depresja poporodowa, choroby psychiczne, zdrada, bezdomność, aborcja, zabójstwo, niepoczytalność i miłość. Trudne tematy i mam wrażenie, że Pani Michalak nie do końca je udźwignęła. Ludzie mówią, że książka jest cudowna, głęboka i pełna emocji, jednak ja mam inne zdanie. Problemy w niej opisane są potraktowane bardzo powierzchownie, a całej powieści towarzyszy niezwykłe nagromadzenie zbiegów okoliczności, potworna dawka sensacji i wielka doza naiwności. Takie pierdółki, jakby urywki z pism dla nastolatek i gazet typy Fakt. Nie zliczę, ile razy podczas czytania przewracałam oczyma, jak często myślałam "widziałam, że to był jego kot", "wiedziałam, że chodziło o zabicie dziecka", "wiedziałam, że..." Niemniej książkę czyta się lekko i wciąga, pomimo przewidywalnego końca. Po tylu krytycznych słowach, pewnie myślicie, że nie polecam? Ale ja polecam, myślę, że większość z was będzie zachwycona. Mi najmocniej podobało się pokazanie dziennikarskiego światka, tego jak z wartościowego artykułu, można zrobić wielkie gówno. I jestem wdzięczna autorce za zwrócenie uwagi na problem depresji poporodowej, tak mocno ignorowany.
Zauważyłam, że twórczość pani Kasi jet albo uwielbiana, albo bluzgana, a ja jestem pośrodku, niby książka jest fajna, ale zawsze jest jakieś ale. Z racji tego, że po dwóch książkach niewiele mogę powiedzieć, zabrałam się za "Poczekajkę". Niewątpliwie Katarzyna Michalak musi być fajną babką, ale pomimo lekkiego pióra, jej książkom czegoś brak.
Ocena: 3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz