To najsłabsza część trylogii pani Ani, z racji nudnych, naciąganych dialogów i przewidywalnego zakończenia. A jednak jest w tej powieści coś takiego, co wciąga. Może to te ciepło bijące z każdej strony, może ogrom emocji, a może piękny język? Autorka rewelacyjnie opisuje uczucia towarzyszące konkretnym bohaterom w danej chwili. Ale to jednak dla mnie za mało. Po drugiej części byłam niezmiernie ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów i z chęcią zanurzyłam się w świat Hani, jej partnera, przyjaciółki i znajomych, ale w połowie byłam zmęczona tą cudowną słodyczą i brnęłam do końca jak w karmelkowym błocie, ciężko krocząc do cudownego, idealnego zakończenia. Każdej stronie towarzyszyły piękne, idealne dialogi, gdzie nawet bliźniaczki nie powiedzą słowa no, a Tomaszek nigdy nie będzie Tomkiem. Jak na babską obyczajówkę książka jest świetna, ale na czwartą część nie dałabym rady się skusić.
Ocena: 3,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz