Nie podoba mi się tylko nazwa, nie lubię zbitek dwóch języków, a jeszcze gorzej nie lubię wtrącania wszędzie angielskich słówek. Uważam, że "Pierogarnia i kawiarnia" brzmiałby lepiej, ale może nie zmieściłoby się na szyldzie?
Ciepło, przytulnie i miło. Ciekawy wystrój i świetna muzyka.
Jeśli ktoś nie jest głodny, to może napić się
kawy, czekolady, albo grzanego wina.
Ceny przystępne.
A pierogi przepyszne. Na słodko, albo na słono.
Te słodkie są z owocami, albo serem.
Ruskie też podają, są z mięsem, soczewicą i szpinakiem.
My jadłyśmy z jagodami i serem. Te serowe posypałam cynamonem.
Pierożki podane są z masełkiem, talerz udekorowany bitą śmietaną.
Niebo w gębie za ok 15 złotych (ceny różnią się o złotówkę czy dwie)
Tak szybko zjadłyśmy, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia, ale musicie wierzyć na słowo!
Smakowały wyśmienicie. Byłyśmy zadowolone.
To jedno z tych miejsc, które na pewno odwiedzę ponownie
Lokalizacja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz