Ten e-book to nie opowieść o komputerach, lecz o uczuciach. O całej gamie uczuć. Przede wszystkim samotność; oczywista, a jednak czasem przerażająca i dotkliwa. Znajdziesz tutaj ból. Ból chwili, ból istnienia, straty, rozstania. Ale jest i miłość, ze wszelkimi jej aspektami, od zauroczenia, po rozstanie. Bo wszystko ma swój kres i życie kiedy się skończy... Przeczytałam dwa razy, najpierw po kolei, a potem z wszelkimi odnośnikami, tak jak autor to sobie wymyślił. "Enter" to opowieść, którą się przeżuwa. Są zdania, które trzeba przeczytać i przemyśleć, są takie, które trzeba przetrawić, zrozumieć. Są też takie, z którymi można się nie zgodzić, i takie z którymi trzeba się pogodzić... Po paru miesiącach przeczytałam trzeci raz i nadal mi się podobała.
Jeden z fragmentów, który zwrócił moją uwagę:
„Niektórzy wybierają łańcuch przy budzie domowego ogniska. Worek sadła wygodnej codzienności. Zapach śliwek w cieście wobec duszy uwikłanej w samotność utkaną z żony, kochanki, dzieci i gupików w akwarium albo przy niedzielnym obiedzie z Daweoo Nubirą w tle. Inni wolą patrzeć przez lornetki butelek na twarze kumpli i wyblakłych kurew przy barze. Są tacy, którzy wybierają drogę ku zmartwychwstaniu w sutannie albo autostradę do nieba w numerze konta bankowego, Audi A6 (albo A8, jeśli dobrze pójdzie) i Rolexie na przegubie. Niektórzy starają się po prostu zapomnieć przy kolejnych orgazmach trzepoczących na wietrze (prze)solaryzowanych, różowych sukienek i wysmarowanych szminkami coraz nowszych ust z bonusem zbezczeszczonych fioletowym cieniem spojrzeń spod kurzych łapek. Efekt zawsze jest taki sam – samotność wobec siebie, świata czy śmierci, która i tak przyjdzie.”
Myślę, że "Enter" to taka mała biografia autora Jest taka prawdziwa, taka bolesna, taka życiowa... bo "z życia wyrastają wspomnienia, z żeber wspomnień książki."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz