sobota, 27 kwietnia 2013

"Macocha" Natasza Socha

Roma to zakręcona trzydziestolatka, druga żona weterynarza. Jej życie wywraca się do góry nogami, kiedy wprowadza się do nich Kasia - córka Bruna z poprzedniego małżeństwa. Nasza bohaterka nienawidzi jej ze wszystkich sił i ma nadzieję, że jak najprędzej pozbędzie się kłopotu. Ale to nie takie proste... Książka napisana jest genialnym językiem, z niezwykłym poczuciem humoru i inteligencją. Poza Kasią i jej macochą poznajemy też uroczą babochę i dwie przyjaciółki Romy. Książka jest pełna przezabawnych sytuacji, przy teatrze Dominika o motylu w kokonie autentycznie popłakałam się ze śmiechu.

Jedyny minus to zakończenie, które można przewidzieć praktycznie od początku książki, tak samo rozmowa Romy i Amora przez gg, od razu wiadomo o co chodzi. Ale nie szkodzi, książka jest rewelacyjna! Szczerze polecam!

Macocha [Natasza Socha]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Ocena 5/6

środa, 24 kwietnia 2013

Z okazji wczorajszego dnia


Odwiedziłam bibliotekę i wybrałam parę książek. 
Na razie czytam "Macochę" i uznaję, że jest rewelacyjna! 

Ciasteczka owocowe francuskie


Ciasteczka są łatwe w wykonaniu i pyszne. Nadziewam je jabłkami i bananami. 
Wystarczy kupić gotowe ciasto francuskie, jabłko, banana i cynamon. 

Ciasto kroimy na kwadraciki, kładziemy na środek kawałek jabłka i banana,
posypujemy cynamonem i zawijamy brzegi



Możemy także zlepić dwa kwadraty i górnym wykonać nacięcia,
można między dwa kółka włożyć kawałek owoc i zlepić dwa brzegi, 
a dla córki, która nie lubi owoców w ciastkach
po prostu robię pierścionki obsypane cukrem. 

Uwielbiam zawijać owoce w te ciasto, za każdym razem tworzymy
z córką różne wersje:



Piec 20 minut w 180 stopniach, 
wyciągnąć, kiedy będą rumiane. 

piątek, 19 kwietnia 2013

"E-den" Mikaël Ollivier, Raymond Clarinard

Poznaj Mel, która obserwuje taniec wielorybów w morzu, wdycha poranną bryzę i je śniadanie z mamą na plaży. A teraz poznaj inspektora Serga Poireta, który zostaje wezwany aby zbadać sprawę nowego narkotyku. Oto e-den, który powoduje on, że młodzie ludzie zapadają w śpiączkę. Mel także zażyła ów tajemniczy narkotyk, a że jest córką ważnej osobistości, sprawę należy rozwiązać szybko, a może pomóc w tym tylko Sylwia - czarny charakter tej opowieści. Syn Serga zakochuje się w śpiącej królewnie i wynikają z tego niezłe kłopoty.

Powieść świetnie się czyta, ale 9 prestiżowych nagród to lekkie przegięcie. Ot, jedna z wielu obyczajówka science fiction.

Ocena 4/6

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

"Era Wodnika" Aleksander Sowa

W opolskim powojennym schronie ginie dwóch bezdomnych, którzy zapewne otruli się alkoholem. Śledztwo się rozpoczyna i okazuje się, że ludzie zostali otruci. Podczas dalszego dochodzenia komisarz Stompor i młoda policjantka Arleta ledwo uchodzą z życiem, okazuje się, że ktoś w schronie podłożył ładunek wybuchowy. Sprawą interesuje się dziennikarka lokalnego radia, która dostaje listy w formie płyt CD od sprawcy tych dziwnych zdarzeń. A sprawcą jest morderca dążący do wyrównania rachunków. Z kim i dlaczego? Przeczytajcie!


Świetny pomysł! Książkę fajnie się czyta z racji wielu zwrotów akcji. Bohaterowie powoli ukazują swoją przeszłość i osobowość. Akcja osadzona w pobliskim Opolu i polskich realiach sprawia, że historia wydaje się bliska i prawdziwa. Coś mi nie pasowało w dialogach, chwilami  nudne, często nie pasujące do danej osoby, czasem jakby pisane/mówione na siłę. Brakuje też napięcia oczekiwanego przy takiej fabule, wszystko jest podane na tacy, główna zagadka za szybko wyszła na jaw - chyba, że ja jestem taka bystra i wcześniej się domyśliłam? ;-) Koniec kosmiczny, ale ciekawy. Bardzo fajnie się czytało. Polecam! Dziękuję autorowi za podarowanie mi tej książki! 

Ocena 4/6

Era Wodnika [Aleksander Sowa]  << KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

niedziela, 14 kwietnia 2013

Ciasteczka z zajączków

Co można zrobić z pozostałych po świętach czekoladowych zajęcy i jajek?
- czekoladę do picia
- mufinki z kawałkami czeklady
- ciasto z czekoladą
- czekoladowe ciasteczka owsiane

I te ostanie niedawno wykonałam. 
Prosto, szybko i zdrowo. 


Do miseczki wsypujemy płatki owsiane (albo owsiane i jęczmienne)
i zalewamy je ciepłą wodą, aby napęczniały. 
Wrzucamy też pokruszone czekoladowe figurki, 
które roztopią się pod wpływem ciepła. 
Dodajemy jedno jajko i ciemną mąkę, 
nie słodzimy, gdyż czekoladki są wystarczająco słodkie!
Można dodać otręby wg. uznania.
Ja dodałam też po trzy łyżeczki słonecznika 
i dwie siemienia lnianego, które potem smacznie chrupie.
Pieczemy 30 min w 180 stopniach. 


A wy co robicie z nadmiarem "czekoladowych" zwierząt i jaj? 

sobota, 13 kwietnia 2013

"Coco Chanel. Życie intymne." Lisa Chaney

Na okładce czytamy o odnalezionych po latach pamiętnikach i listach, które odkrywają tajemnicę, niestety nie dowiedziałam się jaką. Biografia ta jest szczegółowa i nudna, poza historią głównej bohaterki poznamy też przekrój społeczeństwa żyjącego w Paryżu w latach dwudziestych, oraz zarys życia każdej z osób, z którymi Chanel sypiała, lub przyjaźniła się. Jak dla mnie zbyt wiele. Dla tej książki trzeba mieć czas, wygodnie usiąść, zagłębić się, analizować i przemyśleć. Mam zamiar ponownie się za nią zabrać na emeryturze, czy też spokojnym urlopie. Oceniam na czwórkę.


"Moja życia to historia - a często i tragedia - samotnej kobiety. Jej niedoli, jej znaczenia, nierównej i fascynującej bitwy, jaką toczyła sama ze sobą, z mężczyznami, z namiętnością...
Moje życie to po prostu przedłużone dzieciństwo. Nie jestem bohaterką, ale wybrałam osobę, którą chciałam być."

środa, 10 kwietnia 2013

"Coco" Cristina Sánchez-Andrade

Świetna książka obyczajowa, którą dość dobrze się czyta. Patrząc na nią ze względu na powieść biograficzną można mieć wątpliwości, nie wszystkie szczegóły się zgadzają, ale ogólnie ma wspólne punkty z innymi książkami o życiu tej niezwykłej kobiety. A mowa oczywiście o Coco Chanel, która staje twarzą w twarz ze śmiercią i w ciągu paru sekund widzi swoje niezwykłe życie począwszy od biednego, wiejskiego dziecka wychowanego w klasztorze, kończywszy na życiu w luksusach. Postać warta poznania, pełna sprzeczności, niezła jędza, ale też kobieta z emocjonalnymi problemami. Z jednej strony sławna projektantka, twórczyni jednego z najbardziej znanych zapachów i małej czarnej, z drugiej kobieta wstydząca się swoich korzeni i nie mająca szczęścia w miłości. Powieść czyta się bardzo przyjemnie. Polecam

Ocena 4,5/6

wtorek, 9 kwietnia 2013

Grochówka

Potrzebne będą: 
3 litry wody
kawałek wędzonego boczku, lub żeberka
300 gram grochu żółtego całego
5 ziemniaków
marchewka
pietruszka
2 cebule
ziele angielskie
2 listki laurowe
majeranek, sól, pieprz


Talerz tej zupy to źródło białka, węglowodanów i wielu minerałów. 
Groch zawiera w sobie duże pokłady potasu, wapnia, żela i witaminy C. 

Podstawę stanowi wywar mięsny sporządzony z wędzonych żeberek albo boczku
który wrzucamy do wielkiego gara z wodą i gotujemy.
Po zagotowaniu (maksymalnie godzinę) powstały wywar należy zszumować
i dodać uprzednio przygotowany groch.
Ja używam grochu żółtego niełuskanego, 
który należy zamoczyć na noc,
a rano przecedzić i odsączyć. 

Groch wrzucamy do garnka i gotujemy 40 minut na małym ogniu,
bardzo często mieszając, gdyż lubi się przypalać. 
Wrzucamy do zupki liść laurowy, ziele angielskie, 
ściągamy z ognia i odstawiamy na godzinkę. 


W tym czasie marchewkę i pietruszkę kroimy w bardzo cienką kostkę,
albo trzemy je na tarce i wrzucamy do zupy.
Gdy akurat mam, kroję też pół pora. 

Dodajemy pokrojone w dużą kostkę ziemniaki,
stawiamy na ogniu i gotujemy pół godziny. 



Po tym czasie zupkę można ściągnąć z ognia, 
dodać pokrojoną w kostkę przyrumienioną cebulkę,
przyprawić majerankiem, solą i pieprzem. 

Ja wyciągam boczek,
kroję go w kostkę i wrzucam do zupy,
można też dodać podpieczoną na patelni,
pokrojoną w talarki, lub kostkę kiełbasę. 



Wiele osób zagęszcza zupę mąką,
ja tego nie robię, gdyż wychodzi bardzo gęsta.

Większość dodaje tylko majeranek,
osobiście dodaję też kminek i tymianek,
ale tylko na moim talerzu :) 

Zupkę można zagryzać chlebem, 
a najlepsza jest z gotowaną, kiszoną kapustą. 

Smacznego 

niedziela, 7 kwietnia 2013

"Dzieciństwo w pasiakach" Bogdan Bartnikowski

Dziecko powinno być kochane, a nie głodne, stęsknione, wykończone, umierające... Temat dotykający przebywania i traktowania dzieci w obozach koncentracyjnych boli i pali, ale jest konieczny. Każdy człowiek powinien być świadom ogromu okrucieństwo powstałego przez ludzką głupotę i przekazywać tę smutną wiedzę dalej.
Bohaterem książki jest Bogdan, który wraz z matką trafia do Auswitz. Prostym językiem opisuje obozowe życie.
"Oświęcim!!! Wiem! Słyszałem o Oświęcimiu. Więc ten Auschwitz to po prostu Oświęcim? Tu zginął ojciec Jarka - kolegi ze szkoły, tu umarł wujek i nasz nauczyciel. Słowo Oświęcim wymawiało się w Warszawie po cichu, z szacunkiem i ze strachem chyba. „Stamtąd się nie wraca" - powiedział kiedyś tatuś. Więc to jest Oświęcim..."

Nie do końca świadom co go spotkało, patrzy na świat oczami chłopca: "Zazdrościłem tym, którzy przybyli do Oświęcimia wcześniej i mają swój numer wytatuowany na ręku lub piersi. A ja mam tylko taki byle jak wypisany poślinionym ołówkiem..." Lecz szybko przestaje być chłopcem, przerażające obozowe widoki zmuszają go do szybkiego dorastania. Jego matka jest tuż obok, ale nie mogą się spotkać i przytulić, poza jednym razem:
"Podchodzę do tego cienkiego, pojedynczego drutu. Mama też. Dzielą nas teraz zaledwie trzy metry. Nie mówimy nic. Patrzymy. Uśmiecham się, ale musi to wyglądać bardzo żałośnie. Mama, mamusia jest tak blisko mnie...
- Strasznie schudłeś, syneczku - mówi, a łzy płyną jej po policzkach
- Eee, nie jest tak źle! - oburzam się niezręcznie.
- Mam tu kawałek chleba... - mama rozpina szybko pasiasty kaftan, wyciąga roztrzęsionymi rękami małą pajdkę. - Łap!
- Nie! Nie chcę! Mam dość chleba! - kłamię. Przecież, jeśli mama da mi ten chleb, to sama nie będzie jeść! Nie mogę, nie chcę! Ale pajdka chleba frunie już nad drutami i upada tuż przy mnie. Podnoszę ją i ciskam z powrotem.
- Uciekaj, synku, uciekaj! - krzyczy mama.
Spojrzałem szybko w bok. Za późno! Esesman już zeskoczył z roweru, zamachnął się szeroko, pociemniało mi w oczach, zaryłem twarzą w błoto. Padając, widziałem jeszcze, że za drutami też jest esesman, a jego czerwony bat raz po raz spada na głowę i plecy mojej matki."

Te przeżycia są autentyczne. Uważam, że książka powinna być obowiązkową lekturą.
Polecam każdemu.

A tutaj wywiad z autorem: 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci

Dziś Dzień Książki dla Dzieci. Moja czteroletnia córka uwielbia Martynkę. 
Książka jest urocza, pięknie ilustrowana i zawiera przygody sympatycznej dziewczynki. 
Ponad to edukuje. Moja ulubiona to ta, o porach roku, a córki o niespodziankach:

źródło: http://www.lideria.pl/

Myślę, że czytanie dziecku kształtuje ich późniejsze zapatrywanie się na tę sprawę. 
Ja czytam dzięki tacie, on też nauczył mnie książek szanować i pożyczył "Łuk Triumfalny", 
dzięki czemu poznałam i pokochałam Remarqa. 
Mam nadzieję, że córkę też "zarażę" czytaniem :)